Bieg żołnierzy wyklętych

Uczuciem wiernym i trwałem /Kocha piękną swoją broń,/ Lanca jego ideałem: Szabla siostrą, druhem koń.

Nasze tereny nierozerwalnie związane są z działalnością zbrojnego podziemia, tu walczyli, ginęli Żołnierze Wyklęci. Tu wciąż jeszcze jest żywa pamięć o działalności majora Zygmunta Szendzielarza, pseudonim Łupaszka czy majora Kazimierza Kamieńskiego – Huzara, o działaniach partyzantów Wileńskiej V Brygady AK.

Stosunki Huzara i oddziału w 1945 roku z miejscową ludnością układały się bardzo dobrze. W połowie grudnia zgłosiła się do „Huzara” mieszkanka Perk koło Sokół z prośbą o ratowanie syna, członka cywilnej siatki AK, aresztowanego przez milicjantów z Łap. „Huzar” zlecił zadanie uwolnienia chłopaka Edwardowi Dziemianowiczowi „Czarnemu” i Władysławowi Marciniakowi „Piratowi” i Henrykowi Łapińskiemu „Szaremu”. Żołnierze sterroryzowali stojącego przed posterunkiem wartownika, weszli do budynku i grożąc bronią zabrali przygotowanego już do transportu do Białegostoku Józefa Łupińskiego. Odstawili go do matki.

W roku 1945 działał zbrojny wówczas kapitana Kazimierza Kamieńskiego „Huzara” przeprowadził szereg akcji bojowych. Zlikwidowali na rozkaz Komendy Obwodu Armii Krajowej między innymi zastępcę szefa PUBP Bałkasa (znanego w Łapach z okrutnych sposobów przesłuchiwania więźniów), komendanta powiatowego milicji Kanię. Wiosną żołnierze dowodzeni przez „Huzara” rozbroili posterunki milicji w Łapach, Poświętnem, Czyżewie, Szulborzu, rozbili grupę operacyjną UB i MO 27 maja w niewielkiej odległości od lasku zwanego Płonkowską

Na początku września 1945 cała V Brygada skoncentrowała się w lesie niedaleko gajówki Stoczek (za stawami rybnymi w Pietkowie, na szlaku naszych konnych ścieżek) mjr Z. Szendzielarz otrzymał rozkaz rozformowania swojego oddziału, liczącego wówczas ok. 300 partyzantów. Natomiast on sam podjął decyzję prowadzenia dalszej walki z komunistami. Rozkazy zostały wydane, był 7 września 1945 roku. Jednak walka trwała dalej.

Działalność partyzancką prowadził „Huzar” przez kolejne dwa lata. Ograniczenie działalności nastąpiło zimą 1947 roku i spowodowane było oczekiwaniem na wynik wyborów, nasileniem działalności organów bezpieczeństwa, ale przede wszystkim zmianą postawy ludności. Ludzie zmęczeni byli ciągłym zagrożeniem ze strony grup operacyjnych z jednej strony i koniecznością pomocy partyzantom z drugiej. Ludzie, zwykli mieszkańcy wsi i miasteczek chcieli już spokoju i stabilizacji.

Amnestia 1947 była kolejną, ale i tym razem Kazimierz Kamiński nie ujawnił się, chociaż swoim żołnierzom zostawił tu prawo wyboru. Rozmundurowanie i rozbrojenie przeprowadził w Raciborach, odchodzącym z oddziału wypłacił też „Huzar” po 12 tysięcy złotych żołdu.

Z nieliczną grupą „bandytów” jak ich nazywała władza ludowa „Huzar” ukrywał się. Przed wigilią 1947 roku stoczył w Łapach na ulicy Południowej potyczkę z milicją, UB i żołnierzami Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Kolejną potyczkę w lipcu 1948 w okolicach Ciechanowca. W listopadzie tegoż roku potyka się z wojskiem koło Szepietowa. W 1949 w czerwcu oddział „Huzara” powiększa się o kilku ludzi.

Nadal tropiony i tropiący nadal przeciwko władzy ludowej i jej przedstawicielom. Kazimierz Kamieński nie miał już niczego i nikogo poza honorem, ojczyzną i wiernością własnym przekonaniom. Tak wiele ktoś rzucił na szalę, tak wiele na barki młodego człowieka. W 1948 roku władze rozparcelowały rodzinny majątek, rodzina prześladowana prze UB rozproszyła się po całym kraju. Od roku 1950 Huzar był pod stałą obserwacją UB. Zanim jednak doszło do ostatecznej likwidacji oddział od wiosny 1951 ponosił straty 30 maja 1951 tragiczna potyczka w Żochach Nowych w gminie Piekuty, 30 kwietnia 1952 roku w Lizie Starej (gmina Poświętne) w potyczce z grupą operacyjną UB giną kolejni partyzanci, w maju następni. W lipcu 1952 roku ostatni partyzant „Huzara” z bronią w ręku zginał w Łapach Witach. Był to „Krakus” Lucjan Niemyjski otoczony w gospodarstwie Kowalewiczów nie chcąc się poddać strzelił sobie w usta. „Huzar”, „Żubryd”, „Zbyszek” zostali przywiezieni na pokazowy proces do Łap, tu jeszcze niedawno była ostoja partyzantów. Teraz po trzydniowym procesie 26 marca 1953 roku skazano ich na śmierć. Wyrok wykonano w Białymstoku.

Masz Szwadron kolejny raz obchodził Dzień Żołnierzy Wyklętych. W tym roku zostaliśmy zaproszeni do Wasilkowa na III Bieg Tropem Wilczym, 1963 metry – symboliczne, bowiem w roku 1963 zginął ostatni z Wyklętych Józef Franczak pseudonim Lalek.

Wasilków był jednym z 81 polskich miast, które 1 marca zorganizowały ogólnopolski bieg „Tropem Wilczym- Bieg Pamięci Żołnierzy Wyklętych”. W rywalizacji wzięło udział ponad 180 biegaczy z Białegostoku, Gródka, Łap, Supraśla i Wasilkowa. 

Szwadron dał w tym dniu pokaz ułańskiej sprawności i fantazji, nie mogło być inaczej, wszak w naszych, ułańskich sercach trwa wciąż pamięć o ułanie Zaniemeńskim majorze Łupaszce i ułanie 9 Pułku Strzelców Konnych ( Dywizjon Osowiec) majorze Huzarze. Licznie zgromadzona publiczność gromkimi brawami nagrodziła pokaz, szczególnie fragment walki z 17 września 1939 roku z piechotą bolszewicką.