Wiosenne manewry

„Wiosenny Młyn obroniony!”

Początek wiosny sprawił to, że trzeba było otrzepać kurz zaległy na siodłach, po zimowych miesiącach i dlatego 2i 3 kwietnia przeznaczyliśmy na manewry. Wyjazd miał na celu zintegrowanie działania pododdziału w szykach marszowych, orientacje w terenie i zgranie zespołu. Jako że w Szwadronie pojawiły się nowe konie, one też musiały przyzwyczaić się do innych wierzchowców w stadzie i oswoić z nowymi wyzwaniami.

Już w piątek część z nas dotarła na miejsce koncentracji, to jest do nowej kwatery głównej w Pietkowie. Pierwsze 20 kilometrów trasy nie powitało nas najserdeczniej, piątkowe popołudnie przywitało nas deszczem i wiatrem. Za to sobotni poranek zaczął się już piękną pogodą. Na miejsce dotarła następna część kolegów z końmi. Przygotowanie koni, ostatnie dopinanie oporządzenia, i punktualnie o 9.00 zgodnie z rozkazem komendanta ogłoszona zostaje zbiórka. Wyrównany szyk, meldunek i … w drogę.

Trasa bardzo malownicza, przez pola i lasy. Pokonujemy małe przeszkody terenowe, konie docierają się, przywyknąć czas do warunków polowych po zimowych krótkich trasach i ujeżdżalni. Ćwiczymy jazdę w szykach marszowych. Słoneczna, ciepła aura cieszy nas wszystkich. Pokonujemy 25 kilometrów, z krótkim postojem w Krynicy i… do miejsca zbiórki, gdzie gościny udziela nam kolega Mariusz, w swoim gospodarstwie w Skłodach Borowych. No i jak to zwykle w kawalerii, najpierw koń, potem broń, i na końcu zajmujemy się sobą. Warunki polowe złagodziła nieco nasza Ela Kostro przygotowując dla nas pyszności. Najmłodsi brali dokładki, a i starsi napychali brzuchy nie gorzej niż konie.

Wieczór upłynął w przemiłej atmosferze, przy śpiewie i śmiechu. „Więc pijmy wino Szwoleżerowie” co nie znaczy, że zaniedbaliśmy obowiązki. Wystawione warty czuwały nad bezpieczeństwem koni i pododdziału. Niedzielny, słoneczny i rześki poranek powitał nas rżeniem koni. Karmienie, czyszczenie i do siodłania. Zamiast porannej kawy, adrenaliny dodał nam Piaf, robiąc rundę honorową po podwórku z drzwiami od stodoły. Całe szczęście skończyło się bez większych strat (jedynie Ochota nieco kulała), ale ciśnienie podniósł nam wszystkim. Komenda, na koń, zbiórka i…. wracamy. Lekki i przyjemny wyjazd na pierwsze wiosenne manewry udał się fantastycznie. Wróciliśmy w doskonałych nastrojach, chociaż kilku z nas musiało odbębnić jeszcze dodatkowe 20 kilometrów. Najważniejsze, że konie sprawowały się doskonale i trasa przebiegła bezproblemowo. Jak mawiamy w Szwadronie „Młyn obroniony!” Przed nami sezon wyjazdów, manewrów i pokazów – ku chwale Kawalerii !!!

{gallery}galeria/wiosenne{/gallery}