Ostatnia bitwa obronna 1939 – Kock

Świat cały śpi spokojnie / I wcale o tym nie wie,/ Że nie jest tak na wojnie/ Jak jest w żołnierskim śpiewie. Wojenka cudna pani / Żołnierzy swych nie pieści,/ Jak kulą w pierś nie zrani To zgubi gdzieś bez wieści.

W tym roku mija 75 lat od pamiętnej, ostatniej bitwy obronnej roku 1939. Główne uroczystości upamiętniające to wydarzenie odbyły się w tym roku w Serokomli. Nasz Szwadron też brał udział w tych uroczystościach. Do Serokomli dojechaliśmy konno, w sobotę przeprawiając się przez Bug. W naszych szeregach byli najmłodsi: Kacper Gołębiewski i Cezary Chrabołowski.

W październiku 1939 roku Serokomla była jednym z głównych miejsc koncentracji i areną działań Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Polesie” generała Franciszka Kleeberga. Właśnie pod Serokomla padły pierwsze strzały w tej ostatniej bitwie kampanii wrześniowej.

1 października 1939 roku Podlaska Brygada Kawalerii dotarła w rejon wsi Budki – Radoryż – Wróblina, 60 Dywizja Piechoty znad rzeki Bystrzyca podjęła marsz przez Adamów i Gułów do lasów koło Hordzieżki.

50 Dywizja Piechoty obsadziła Kock oraz wsie Talczyn, Annopol i Po-smugi. Brygada Kawalerii „Zaza” stanęła w rejonie Serokomli i Józefowa oraz Talczyna i Wólki. Około godziny 12 doszło do pierwszego starcia z Niemcami. Patrol 2 pułku ułanów, którym dowodził kpr. Mierzejewski rozbił na drodze do Radzymina (3,5 km za Kockiem) 3 samochody pancerne. Był to zwiad 13 niemieckiej Dywizji Piechoty Zmotoryzowanej, którym dowodził kpt. Lomke. Nadciągnęły główne siły generała Otto i było już wiadome, że starcie jest nieuniknione.

2 października 1939 r. o świcie do Serokomli dotarła brygada ułanów „Plis” płk-a Kazimierza Plisowskiego. Wieś obsadził 10 Pułk Ułanów Litewskich ppłk-a Kazimierza Buslera. Zatrzymany został w stanie półalarmu, a w pełnej gotowości bojowej pozostał 3 szwadron rtm. Ludwika Mościckiego. Około godziny 8 konny patrol wysłany pod Poznań i Charlejów zauważył niemieckich motocyklistów. Około godziny 10 żołnierze rtm. Mościckiego zauważyli na skraju lasu od strony Poznania niemiecką piechotę i sześć pancerek. Wysłano artylerię konną brygady. Salwy artyleryjskie trafiły w dwa samochody pancerne i wtedy pozostałe wozy szybko zawróciły, ale nie ustąpiła piechota, która zaczęła podchodzić pod Serokomlę. Rozpoczął się ostrzał polskich pozycji. Przewaga Niemców była wyraźna. Wtedy od strony Kocka nadjechała reszta dywizjonu 5 Pułku Ułanów Zasławskich mjr-a Bronisława Korpalskiego, (w Serokomli znajdował się jeden szwadron dywizjonu). Rozpoczęła się walka. Oficer niemiecki nakazał odwrót. Ułani dopadli uciekających Niemców: wzięli 82 jeńców, w tym oficera. Mimo dotkliwej porażki dowódca niemieckiego 33 pułku nie zrezygnował z planu opanowania Serokomli. Ostrzeliwała ją niemiecka artyleria, niektóre zabudowania płonęły, 2 i 3 batalion hitlerowskiego pułku został podwieziony samochodami z Charlejowa pod Leonardów, by lasem oskrzydlić od zachodu polskie pozycje. Dowódca brygady postanowił uprzedzić uderzenia wroga i wziąć go w dwa ognie. Obrona Serokomli została wzmocniona 11 szwadronem pionierów. 3 szwadron rtm. Mościckiego miał odrzucić nieprzyjaciela z lasu na zachód od Serokomli. 3 szwadron rtm. Mariana Cyngotta (z 2 Pułku Ułanów Grochowskich) zaatakował od strony Bielan. Rtm. Cyngott opanował skraj lasu, zlikwidował stanowiska broni maszynowej przeciwnika. Osłabienie to wykorzystał szwadron rtm. Mościckiego i też wdarł się do lasu. Ścigający Niemców szwadron rtm. Cyngotta oderwał się na znaczna odległość od pozostałych sił pułku i w pewnym momencie został okrążony w rzadkim lesie. Ułani przeszli do obrony okrężnej. Niemcy skierowali na nich silny ogień. W pewnej chwili granat wroga trafił w stanowisko jednego z trzech cekaemów i tam wdarli się Niemcy. Rtm. Cyngott sam uruchomił cekaem i zamknął drogę nacierającym. Sam został śmiertelnie ranny. Łączne straty polskie wyniosły ok. 200 żołnierzy. Mimo znacznej przewagi ogniowej, wróg został zatrzymany na całej linii. Zadano mu dotkliwe ciosy i załamano plany opanowania Serokomli.

Następnie przygotowano dalsze plany działań. Walki toczyły się głównie w rejonie Kocka, Poznania, Charlejowa, Adamowa, Woli Burzeckiej, Hordzieżki i Woli Gułowskiej. W niedługim czasie ostatnim regularnym oddziałom wojsk polskich zaczęło brakować amunicji, zwłaszcza artyleryjskiej. To właśnie zdecydowało o tym, że gen. Kleeberg podjął decyzję o zaprzestaniu dalszej walki, chociaż nie wszyscy dowódcy, oficerowie i podoficerowie w pierwszym momencie chcieli się z tym pogodzić.  W Hordzieżce o godzinie 19.30 5 października 1939 roku generał Kleeberg wydaje swój, słynny dziś, ostatni rozkaz, kończący się jakże pięknymi słowami „Jeszcze Polska nie zginęła i nie zginie „. Około godziny 20.40 wysłano pierwszym parlamentariuszy, by ustalili z niemieckim dowództwem warunki kapitulacji. Gdy pertraktacje przeciągały się ze względu na wagę sprawy gen. Kleeberg osobiście udał się na stanowisko dowodzenia 13 DP Zmot. w Serokomli. Około godziny 2.00 6 października 1939 roku przybył z płk Łapickim do budynku szkoły, gdzie z gen. Otto i oficerem rozpoznawczym jego sztabu ppłk dypl. Fangohrem, ustalili warunki złożenia broni. Około godziny 10 oddziały SGO „Polesie” rozpoczęły składanie broni w wyznaczonych punktach. Do niewoli dostało się 1255 oficerów, w tym czterech generałów: Franciszek Kleeberg, Czesław Młot – Fijałkowski, Ludwik Kmi-cic – Skrzynecki i Zygmunt Podhorski oraz 15605 żołnierzy.

Na miejscowym cmentarzu w Serokomli znajduje się kwatera żołnierzy SGO „Polesie”, w której spoczywa 42 żołnierzy, w tym rtm. Marian T. Cyngott, dowódca 3 szwadronu 2 pułku ułanów.